8 KOMENTARZY=8 ROZDZIAŁ!!!
Pov Justin.
No cóż pewnie mnie zabije, ale niestety na samo imię nie
reaguje. Lekko naprawdę lekko uderzyłem jej policzek dłonią. Nic. Może za
lekko? Nie ważne. Nie będę się powtarzał mocniej, ponieważ nadal czekam na
wyjaśnienie co do już powstałego siniaka na jej policzku. Nie jestem hipokrytą
i nie nabije jej kolejnego. Z frustracji pociągnąłem za końcówki swoich włosów.
Ja nie wytrzymie przy tej kobiecie. Dobra, dobra wiem, że najlepsze wyjście z
sytuacji jest pójście do kibla, ale nie o takie wytrzymanie mi chodzi.
Położyłem ją na kanapie w (tak przepuszczam) salonie. Nie miałem czasu na
podziwianie mieszkania, ale jedyne co mogłem stwierdzić w tym momencie, że jest
dość duże jak na mieszkanie w bloku bo z trudem znalazłem dużą kuchnie. Ściany
były pomalowane na biało, a wyposażenie było w kolorze szarym. Znalazłem
kuchnie, a teraz niech się nagle z stu otworzy ta gdzie jest szklanka. Nerwowo
szukałem po szufladach. Justin debilu kto trzyma szklanki w szufladach?
Otworzyłem wszystkie szafki i dopiero w ostatniej nad zlewem znalazłem idealnie
wypolerowane szklanki. Wyjąłem jedną i nalałem do połowy zimnej wody. Kiedy
wszedłem do pomieszczenia, w którym wcześniej zostawiłem Rose nadal leżała w takiej
samej pozycji. Jej włosy były porozrzucane po całej poduszce. Nagła ochota na
przeczesanie ich miedzy moimi palcami wygrała. Miała blond włoski niezwykle
delikatne. Boże była taka urocza kiedy miała zamknięte oczka. Jej długie rzęsy
opadały na blade policzki. Chłopie ogarnij się i ją ożyw! Odezwał się głos w
mojej głowie. Wielkie wow. Nareszcie powiedział coś mądrego. Nachylałem
szklankę z wodą nad twarzą młodej. Nagle otworzyła swoje oczy. Miała wymalowany
szok na twarzy na co się zaśmiałem biorąc szklankę z nad jej twarzy i kładąc ją na szklanej ławie.
-Czy ty chciałeś mnie tym oblać?!- Wskazała na to co przed
chwilą odłożyłem. Zacząłem się zgrywać. Odwróciłem głowę w stronę dużego
telewizora i zacząłem gwizdać. Na moje usta mimowolnie wkradł się uśmiech kiedy
zobaczyłem dziewczynę z założonymi rękami na biuście próbującą się obrażać. Na
jej usta też się chciał wkraść uśmiech tylko bardzo mocno chciała to
zakamuflować. Przykro mi skarbie doktor Bieber widzi wszystko.
-Ja? Nigdy.- Wskazałem na siebie palcem po czym zacząłem się
śmiać z własnej głupoty. Rose dłużej nie wytrzymała i dołączyła do mnie. Nagle
jej twarz spoważniała, a śmiech ucichł kiedy jej wzrok zawiesił się na róży i
liściku.
Pov Rose
Cała się trzęsąc podeszłam do komody na którym leżała róża
wraz z liścikiem. Wróciłam na miejsce gdzie siedziałam obok Justina.
Analizowałam tekst w ciszy. Czytałam go już z dwadzieścia razy i nadal nie mogę
pojąć o co w tym wszystkim chodzi? Może to jakiś żart? Nie śmieszny.
„Każdy płatek róży, każdy dzień,
przybliża Cię do
śmierci twej……”
Złapałam róże w dłoń zbyt nie uważnie. Jeden z kolców wbił
się w moją dłoń. Poczułam stróżkę krwi spływającą do końca mojego palca. Czułam
się jak w jakimś transie.
-Rose skaleczyłaś się.- Poczułam większą dłoń na swojej i
lekkie ciągnięcie. Jedynie szarpnęłam ręką aby dłoń Justina zsunęła się z mojej
i się udało. Już jej nie czułam. Słyszałam jak blondyn coś jeszcze mówi lecz po
dwóch słowach przestałam go słuchać. Wyłączyłam mózg na jego pierdolenie.
Urywałam płatek po płatku licząc w myślach. Kiedy byłam już przy dwudziestu
pięciu poczułam mocne wstrząsy. Róża mi wypadła z rąk, a wstrząsy to były
cholerne łapy Biebera chcące chyba, żebym rzygnęła na jego koszulkę. Dopiero w
tej chwili zaczęło do mnie wszystko docierać. Po moich policzkach płynie rzeka
łez, a na ciemnych panelach kałuża krwi. Szkoda, że nie morze czerwone. Chłopak
złapał w dłonie moją. Nasze dłonie idealnie ze sobą kontrastowały. Jego były
duże i szorstkie. Moje były dużo mniejsze i gładsze w dotyku. Ah ta skromność.
Żarcik po prostu stwierdzam fakty.
-Chodź umyjesz tą rękę.- Wstał z miejsca stając nade mną.
Jego kroczę wylądowało centralnie przed moją twarzą. Zrobiłam zapewne dziwną
minę, ponieważ chłopak zaśmiał się cicho pod nosem, ale jednak nadal był
poważny. Wstałam szybko na równe nogi. Co się źle skończyło, ponieważ zakręciło
mi się w głowie. Myślałam, że upadnę tam gdzie moje cztery litery siedziały
wcześniej lecz wokół mojej talii owinęła się para silnych ramion i przyciągnęła
do siebie. Poczułam silny zapach perfum, żelu pod prysznic, papierosów.
Pomyślałabym, że to dość ciekawa mieszanka dopóki nie poczułam zapachu tanich
damski perfum. Podniosłam głowę do góry. Raczej ją zadarłam mocno do góry.
Mówiłam, że chłopak jest wysoki? Tak, chyba tak. Dłoń położyłam na jego brzuchu.
Nie wiem jak Justin odebrał ten gest, ale ja chciałam się jedynie od jego
brzucha odepchnąć aby powiększyć przestrzeń między nami. Niestety nie udało mi
się. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy nawzajem, a odległość miedzy nami znów się
niebezpiecznie pomniejszała. Miałam wrażenie, że nie tylko blondyn ją szybko
pokonywał lecz ja też mu pomogłam stając lekko na palcach. Dzięki bogu odzyskałam
szybko normalnie myślenie i więcej mocy. Przynajmniej na tyle aby odepchnąć się
od Justina.
-Chodźmy do tej łazienki.- Westchnęłam robiąc krok w bok.
Ręce chłopaka opadły wzdłuż jego ciała. Kiedy spojrzałam w jego oczy zobaczyłam
żal? Nie raczej nie. To tylko moja wyobraźnia. W drodze do łazienki czułam
palący wzrok chłopaka na moich plecach…i nie tylko na plecach. Zdając sobie
sprawę, że nadal jestem dość skąpo ubrana naciągnęłam koszulkę na pośladki
najbardziej jak się tylko dało. Do łazienki wszedł razem ze mną. Kiedy
odkręciłam wodę chłopak po raz kolejny złapał moją dłoń stając za mną i opukał
ją szybko, a ja przez cały czas czułam jego oddech tuż nad swoim uchem i jego
przyrodzenie przy swojej pupie. Nie było to za komfortowe przysięgam.
-Nie sądzisz, że powinniśmy to wyjaśnić?- Westchnęłam
wycierając już nie krwawiącą dłoń w biały ręcznik.- Tylko się
przebiorę.-Przejechałam dłonią po swoim ciele. Oczy chłopaka, który stał trzy
kroki przede mną powędrowały za nią.- Nie sądzę żeby to był najlepszy ubiór.
Zaczekaj w salonie zaraz przyjdę.
Chwyciłam już za klamkę, aby pobiec na górę ubrać się w
wcześniej przygotowane ubranie lecz nagle zostałam odciągnięta od drzwi, a moje
plecy spotkały się z zimną ścianą wyłożoną kafelkami. Justin, człowiek
niezwykle irytujący oparł się łokciami o ścianę po bokach mojej głowy. Przez
cały czas wpatrywał się w moje oczy. Wyglądał jakby szukał w moich oczach całej
mojej przeszłości, historii.
-Bardziej mi się podoba rozmowa teraz, w tym
ubiorze.-Powiedział prosto do moich ust podkreślając ostatnie słowo bardzo
wyraźnie i stanowczo.
***
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ:)
Powiem Wam, że nie spodziewałam się, że tak szybko dobijecie to 5 komentarzy pod tamtym rozdziałem. ( Dziękuje, dziękuje jesteście wspaniali) !!
Dziś rozdział na luzie dosyć bo pisany z bólem brzucha i na szybko, ale obiecuje, że następny będzie bardziej interesujący.
A i bym zapomniała założyłam Twittera -> LINK
Będą tam się pojawiać spojlery i daty kolejnych rozdziałów!
CO SĄDZICIE O ROSE I JUSTINIE?
DZISIAJ PODNOSIMY STAWKĘ !
SPRZEDAM WAM ROZDZIAŁ 8 ZA 8 KOMENTARZY !
SEE YOU SOON !!!
XOXO
świetnyyy.... pisz dalej bo super ci idzie , czekam na next :)
OdpowiedzUsuńKocham to ! <3
OdpowiedzUsuńTylko Justin szuka szklanek w szufladach hahahah Jak zwykle świetny, a ja dalej leje z tego wierszyka xD Jeśli czytasz moje blogi to zapraszam na również na mojego tt : @whitegirljuls
OdpowiedzUsuń💟💟💟
OdpowiedzUsuńCudny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, oby szybko było 8 i był nowy. x
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do siebie http://friends-jbff.blogspot.com/ Pozdrawiam i do zobaczenia przy następnym. ^^
Czekam na na nastepny!
OdpowiedzUsuńGENIALNE! ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
http://lust-for-arson.blogspot.com/
Kocham !!!!!!
OdpowiedzUsuń