poniedziałek, 30 listopada 2015

Rozdział 7 " Skaleczenie"

8 KOMENTARZY=8 ROZDZIAŁ!!!

Pov  Justin.

No cóż pewnie mnie zabije, ale niestety na samo imię nie reaguje. Lekko naprawdę lekko uderzyłem jej policzek dłonią. Nic. Może za lekko? Nie ważne. Nie będę się powtarzał mocniej, ponieważ nadal czekam na wyjaśnienie co do już powstałego siniaka na jej policzku. Nie jestem hipokrytą i nie nabije jej kolejnego. Z frustracji pociągnąłem za końcówki swoich włosów. Ja nie wytrzymie przy tej kobiecie. Dobra, dobra wiem, że najlepsze wyjście z sytuacji jest pójście do kibla, ale nie o takie wytrzymanie mi chodzi. Położyłem ją na kanapie w (tak przepuszczam) salonie. Nie miałem czasu na podziwianie mieszkania, ale jedyne co mogłem stwierdzić w tym momencie, że jest dość duże jak na mieszkanie w bloku bo z trudem znalazłem dużą kuchnie. Ściany były pomalowane na biało, a wyposażenie było w kolorze szarym. Znalazłem kuchnie, a teraz niech się nagle z stu otworzy ta gdzie jest szklanka. Nerwowo szukałem po szufladach. Justin debilu kto trzyma szklanki w szufladach? Otworzyłem wszystkie szafki i dopiero w ostatniej nad zlewem znalazłem idealnie wypolerowane szklanki. Wyjąłem jedną i nalałem do połowy zimnej wody. Kiedy wszedłem do pomieszczenia, w którym wcześniej zostawiłem Rose nadal leżała w takiej samej pozycji. Jej włosy były porozrzucane po całej poduszce. Nagła ochota na przeczesanie ich miedzy moimi palcami wygrała. Miała blond włoski niezwykle delikatne. Boże była taka urocza kiedy miała zamknięte oczka. Jej długie rzęsy opadały na blade policzki. Chłopie ogarnij się i ją ożyw! Odezwał się głos w mojej głowie. Wielkie wow. Nareszcie powiedział coś mądrego. Nachylałem szklankę z wodą nad twarzą młodej. Nagle otworzyła swoje oczy. Miała wymalowany szok na twarzy na co się zaśmiałem biorąc szklankę z nad jej twarzy  i kładąc ją na szklanej ławie.
-Czy ty chciałeś mnie tym oblać?!- Wskazała na to co przed chwilą odłożyłem. Zacząłem się zgrywać. Odwróciłem głowę w stronę dużego telewizora i zacząłem gwizdać. Na moje usta mimowolnie wkradł się uśmiech kiedy zobaczyłem dziewczynę z założonymi rękami na biuście próbującą się obrażać. Na jej usta też się chciał wkraść uśmiech tylko bardzo mocno chciała to zakamuflować. Przykro mi skarbie doktor Bieber widzi wszystko.
-Ja? Nigdy.- Wskazałem na siebie palcem po czym zacząłem się śmiać z własnej głupoty. Rose dłużej nie wytrzymała i dołączyła do mnie. Nagle jej twarz spoważniała, a śmiech ucichł kiedy jej wzrok zawiesił się na róży i liściku.

Pov Rose

Cała się trzęsąc podeszłam do komody na którym leżała róża wraz z liścikiem. Wróciłam na miejsce gdzie siedziałam obok Justina. Analizowałam tekst w ciszy. Czytałam go już z dwadzieścia razy i nadal nie mogę pojąć o co w tym wszystkim chodzi? Może to jakiś żart? Nie śmieszny.
„Każdy płatek róży, każdy dzień,
 przybliża Cię do śmierci twej……”
Złapałam róże w dłoń zbyt nie uważnie. Jeden z kolców wbił się w moją dłoń. Poczułam stróżkę krwi spływającą do końca mojego palca. Czułam się jak w jakimś transie.
-Rose skaleczyłaś się.- Poczułam większą dłoń na swojej i lekkie ciągnięcie. Jedynie szarpnęłam ręką aby dłoń Justina zsunęła się z mojej i się udało. Już jej nie czułam. Słyszałam jak blondyn coś jeszcze mówi lecz po dwóch słowach przestałam go słuchać. Wyłączyłam mózg na jego pierdolenie. Urywałam płatek po płatku licząc w myślach. Kiedy byłam już przy dwudziestu pięciu poczułam mocne wstrząsy. Róża mi wypadła z rąk, a wstrząsy to były cholerne łapy Biebera chcące chyba, żebym rzygnęła na jego koszulkę. Dopiero w tej chwili zaczęło do mnie wszystko docierać. Po moich policzkach płynie rzeka łez, a na ciemnych panelach kałuża krwi. Szkoda, że nie morze czerwone. Chłopak złapał w dłonie moją. Nasze dłonie idealnie ze sobą kontrastowały. Jego były duże i szorstkie. Moje były dużo mniejsze i gładsze w dotyku. Ah ta skromność. Żarcik po prostu stwierdzam fakty.
-Chodź umyjesz tą rękę.- Wstał z miejsca stając nade mną. Jego kroczę wylądowało centralnie przed moją twarzą. Zrobiłam zapewne dziwną minę, ponieważ chłopak zaśmiał się cicho pod nosem, ale jednak nadal był poważny. Wstałam szybko na równe nogi. Co się źle skończyło, ponieważ zakręciło mi się w głowie. Myślałam, że upadnę tam gdzie moje cztery litery siedziały wcześniej lecz wokół mojej talii owinęła się para silnych ramion i przyciągnęła do siebie. Poczułam silny zapach perfum, żelu pod prysznic, papierosów. Pomyślałabym, że to dość ciekawa mieszanka dopóki nie poczułam zapachu tanich damski perfum. Podniosłam głowę do góry. Raczej ją zadarłam mocno do góry. Mówiłam, że chłopak jest wysoki? Tak, chyba tak. Dłoń położyłam na jego brzuchu. Nie wiem jak Justin odebrał ten gest, ale ja chciałam się jedynie od jego brzucha odepchnąć aby powiększyć przestrzeń między nami. Niestety nie udało mi się. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy nawzajem, a odległość miedzy nami znów się niebezpiecznie pomniejszała. Miałam wrażenie, że nie tylko blondyn ją szybko pokonywał lecz ja też mu pomogłam stając lekko na palcach. Dzięki bogu odzyskałam szybko normalnie myślenie i więcej mocy. Przynajmniej na tyle aby odepchnąć się od Justina.
-Chodźmy do tej łazienki.- Westchnęłam robiąc krok w bok. Ręce chłopaka opadły wzdłuż jego ciała. Kiedy spojrzałam w jego oczy zobaczyłam żal? Nie raczej nie. To tylko moja wyobraźnia. W drodze do łazienki czułam palący wzrok chłopaka na moich plecach…i nie tylko na plecach. Zdając sobie sprawę, że nadal jestem dość skąpo ubrana naciągnęłam koszulkę na pośladki najbardziej jak się tylko dało. Do łazienki wszedł razem ze mną. Kiedy odkręciłam wodę chłopak po raz kolejny złapał moją dłoń stając za mną i opukał ją szybko, a ja przez cały czas czułam jego oddech tuż nad swoim uchem i jego przyrodzenie przy swojej pupie. Nie było to za komfortowe przysięgam.
-Nie sądzisz, że powinniśmy to wyjaśnić?- Westchnęłam wycierając już nie krwawiącą dłoń w biały ręcznik.- Tylko się przebiorę.-Przejechałam dłonią po swoim ciele. Oczy chłopaka, który stał trzy kroki przede mną powędrowały za nią.- Nie sądzę żeby to był najlepszy ubiór. Zaczekaj w salonie zaraz przyjdę.
Chwyciłam już za klamkę, aby pobiec na górę ubrać się w wcześniej przygotowane ubranie lecz nagle zostałam odciągnięta od drzwi, a moje plecy spotkały się z zimną ścianą wyłożoną kafelkami. Justin, człowiek niezwykle irytujący oparł się łokciami o ścianę po bokach mojej głowy. Przez cały czas wpatrywał się w moje oczy. Wyglądał jakby szukał w moich oczach całej mojej przeszłości, historii.

-Bardziej mi się podoba rozmowa teraz, w tym ubiorze.-Powiedział prosto do moich ust podkreślając ostatnie słowo bardzo wyraźnie i stanowczo.

***
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ:)

Powiem Wam, że nie spodziewałam się, że tak szybko dobijecie to 5 komentarzy pod tamtym rozdziałem. ( Dziękuje, dziękuje jesteście wspaniali) !!
Dziś rozdział na luzie dosyć bo pisany z bólem brzucha i na szybko, ale obiecuje, że następny będzie bardziej interesujący.
A i bym zapomniała założyłam Twittera -> LINK
Będą tam się pojawiać spojlery i daty kolejnych rozdziałów! 

CO SĄDZICIE O ROSE I JUSTINIE?

DZISIAJ PODNOSIMY STAWKĘ !
SPRZEDAM WAM ROZDZIAŁ 8 ZA 8 KOMENTARZY !
SEE YOU SOON !!!
XOXO

9 komentarzy:

  1. świetnyyy.... pisz dalej bo super ci idzie , czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko Justin szuka szklanek w szufladach hahahah Jak zwykle świetny, a ja dalej leje z tego wierszyka xD Jeśli czytasz moje blogi to zapraszam na również na mojego tt : @whitegirljuls

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, oby szybko było 8 i był nowy. x
    Tymczasem zapraszam do siebie http://friends-jbff.blogspot.com/ Pozdrawiam i do zobaczenia przy następnym. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. GENIALNE! ♥
    Zapraszam do mnie!
    http://lust-for-arson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń