sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 10 "Alone at night "

12 KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ!
(Przeczytajcie info pod rozdziałem proszę)

Pov Rose.


Stałam przed lustrem w czerwonej bieliźnie. Była koronkowa i moja ulubiona. Nie mogłam pojąć o co tak naprawdę chodzi Justinowi. Kazał mi się ubrać. Nie wiedziałam skąd on to wie, ale postanowiłam tego nie lekceważyć. Pobiegłam szybko w stronę szafy rzucając telefon na łóżko. Wyciągnęłam pierwszą lepszą parę szarych leginsów i białą koszulkę z kieszonką na prawym cycku. Moje długie blond włosy opadały na plecy.
„Już jadę..” On tu jedzie.  O cholera. Przecież on nie może teraz tutaj być. Nie dziś. Nie teraz. Pobiegłam szybko do łazienki. Wyciągnęłam z dolnej szafki podkład, który był mi potrzebny w „nagłych” przypadkach. Nałożyłam grubą warstwę na twarz, a na lewy policzek to już tak konkretnie. Przypudrowałam całość żeby to miało ręce i nogi. Została mi jeszcze rozcięta warga. Nałożyłam na usta różową szminkę łudząc się, że nie widać rozcięcia. Z mojego pokoju wydobył się dźwięk dzwonka telefonu. Podeszłam szybkim krokiem po telefon.

„JUSTIN”

No bo któż by inny.
-Halo?
- Rose otwórz mi drzwi.
Wtedy mnie olśniło. Przecież on już definitywnie nie może przekroczyć progu mojego mieszkania.
-Justin nie możesz tu wejść. Nie jestem sama w domu.
-Nie obchodzi mnie to.-Warknął zirytowany.
-Justin…
-Otwórz te cholerne drzwi balkonowe!

Gwałtownie się odwróciłam w stronę gdzie stał prawdopodobnie Justin. Podeszłam i pośpiesznie odsunęłam miętowego koloru zasłony. Nie żartował sobie. Stał tam we własnej osobie. Stał oparty o szybę, a jego włosy opadały lekko na czoło. Chwilowo wstrzymałam oddech po czym przekręciłam klamkę wpuszczając blondyna do pokoju. Wszedł bez słowa do środka. Kurtkę, którą ściągnął położył na oparciu krzesła obok biurka następnie się o nie oparł zakładając ręce na pierś. Ja nadal stałam w tym miejscu co wcześniej nie odzywając się, ponieważ nie wiedziałam jak mam zacząć rozmowę. Chłopak odchrząknął.

-Mamy problem.-Odepchnął się rękami od drewnianego blatu.- Właściwie to ty go masz.
Moja prawa brew powędrowała ku górze.- Co masz na myśli?
-Nie domyślasz się? Ten debil cię widzi. Nie wiem jakim cudem, ale dostałem wiadomość, że paradujesz sobie w bieliźnie po pokoju. To prawda?
To jak byłam bardzo przerażona w tym momencie nie mogę opisać słowami, gestami, niczym. Nie wyobrażam sobie funkcjonować w tym pokoju kiedy  ten człowiek może mnie zobaczyć w każdej sytuacji. Obróciłam się do o koła próbując wyłapać jakąkolwiek podejrzaną rzecz. Przecież musiało tutaj być coś co sprawiało, że dzięki temu to widział. Przejrzałam każdą ścianę dokładnie, nawet te puste miejsca. Nigdzie nic. Justin podążał za moim wzrokiem.

-Tak to jest prawda Justin.

Pod moimi powiekami poczułam łzy. Próbowałam je kontrolować z resztek sił, które we mnie są. Najwidoczniej miałam ich bardzo mało lub nie miałam ich wcale, ponieważ słona ciecz znalazła kluczyk do mojej słabości i się w niej szybko rozgościła. Gorzkie łzy lały się po moich policzkach. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie. Zdając sobie sprawę, że wygodniej będzie mi płakać na leżąco położyłam się na puchowej poduszce i wtuliłam się w nią. Pachniała kwiatkami. Nagle na dole moich pleców poczułam głaskanie, pocieranie, nie wiem jak to nazwać na pewno czymś przyjemnym przez dużą ciepłą dłoń.

- Nie martw się.- Cichy szept odbił się od mojego ucha.- Zabije gnoja.- Złapał moją dłoń w swoją ciągnąc ją lekko co spowodowało, że przewróciłam się na drugi bok. Byłam twarzą do niego. Justin siedział trochę zgarbiony na kraju łóżka, aby być blisko mojej twarzy kiedy wycierał resztki łez z moich policzków. Przejechał kciukiem raz, drugi. Za trzecim twarz wykrzywił w grymasie. Sięgnął lewą ręką w stronę lampy, która stała na szafce obok mojego łóżka i po omacku ją zaświecił. Kiedy światło rozbłysło się po pokoju, który był w półmroku na twarzy Justina w jednym ułamku sekundy pojawiły się miliony emocji. Złość, smutek, żal i jeszcze raz wielka złość
.
-Co ci się tu stało?!-Podniósł głos pokazując na mój policzek, a ja się przeraziłam, że ktoś go usłyszy z dołu. Zakryłam policzek dłonią.

-Nie wiem o czym ty mówisz.

-No to ja może ci powiem o czym mówię!- Jego słowa były wypełnione po same brzegi złością i sarkazmem.- Masz na policzku wielkiego siniaka, a dolną wargę masz rozciętą !

-Justin..

-Kto ci to robi?- Teraz ściszył głos. Przybliżył się do mnie i objął moją mokrą od łez twarz dłońmi

-Nikt…

-Rose!-Krzyknął, a ja przysięgam usłyszałam echo. Serce mi zamarło w obawie, że ktoś usłyszał jego głos.
-Justin nie krzycz. Proszę cię.- Rozpłakałam się jak małe dziecko. Chłopak przyciągnął mnie do siebie owijając swoje ramiona w okół mojej talii. Włożyłam głowę w zgięciu jego szyi i moczyłam jego koszulkę.
-Mała cichutko.-Szepnął wprost do mojego ucha głaskając przy tym moje policzki i tył głowy.-Po prostu mi powiedz kto to ci robi, a obiecuje zajmę się tym zajmę i już NIGDY ci się nie stanie krzywda. Nikt nie położy na tobie ręki.
Pokręciłam głową na „nie” na co on wypuścił z siebie głośno powietrze. Poddał się.

*Wcześniej*

Justin odprowadził mnie pod same drzwi mieszkania. Nie musiał się martwić, bo mu powiedziałam, że nie będę sama, więc żadna krzywda mi się nie stanie. Okłamywałam samą siebie. Wiedziałam, że w jakiś magiczny sposób mama i Jason się o tym dowiedzą, a wtedy będzie ze mną gorzej niż źle. Kiedy tylko przekroczyłam próg domu usłyszałam głosy z salonu. Odłożyłam torbę pełną książek obok szafki na buty. Kurtkę odwiesiłam na wieszak. Weszłam po woli do pomieszczenia, w którym stała moja rodzicielka i jej chłopak Jason.
-Hej Rose.- Mężczyzna podszedł do mnie z przesłodzonym uśmiechem.- Gdzie się włóczyłaś co?-Uderzenie.-Myślisz, że my nie wiemy?!-Uderzenie.

*Koniec*

Pov. Justin

Razem z Rose dokładnie oglądaliśmy pokój. Kawałek po kawałku. Próbując nic nie przeoczyć. Dziewczyna właśnie wspinała się na krześle, aby sprawdzić regał z książkami. Centralnie w moją stronę wypięła swoją dupę. Nie mogłem się powstrzymać i musiałem oglądać ją przez cały czas kiedy ona przekładała książki i sprawdzała każdą dziurę. Jestem tylko facetem. Nie wińcie mnie, bo pośladki Rose są świetne. Wyglądają na cholernie jędrne. Matko. W ogóle jej ciało…
-Rose uprawiasz jakiś sport?- Dziewczyna odwróciła się do mnie z szybko przez co krzesło , na którym stała zachwiało się, ale na szczęście w porę złapała się półki.

-Tak.-Pokiwała niepewnie głową przegryzając wargę. No cholera.

- A coś więcej?

-Co byś chciał wiedzieć?- Droczyła się ze mną i to bardzo, a mi się to podobało
.
-Jaki to sport może?- Zaśmiałem się z tego jak nasza rozmowa wygląda.

-Piłka nożna.- Uśmiechnęła się, a ja przysięgam, że to był najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek mogłem zobaczyć. W ogóle Rose była piękna. Wyglądała jak aniołek. Nawet teraz kiedy kazałem jej zmyć makijaż, a na jej twarzy jest duży zielony siniak. Blondynka sięgnęła do przedostatniej książki i wtedy z pomiędzy nich wyleciała mała kamerka. 
Dziewczyna jeszcze w szoku wpatrywała się w nią z góry. Ja postanowiłem nie marnować czasu. Szybko podszedłem  do niej i zdeptałem ją butem zostawiając ją w całkowitym prochu.

- Nie wiadomo czy to jest jedyna.-Złapałem Rose za jej malutką dłoń, aby jej pomóc zejść z drewnianego krzesła.-Więc proszę, uważaj.

Stała na wprost mnie lekko potakując. Jej dłoń nadal była zamknięta w mojej. Oboje w tym samym momencie spojrzeliśmy na nasze dłonie. Na twarzy Rose natychmiast pojawił się rumieniec na co się zaśmiałem. Jest taka urocza.
- Muszę już iść.- Potarłem kciukiem wierzch dłoni dziewczyny.-Módl się żebym się nie zabił schodząc po tych rurach.-Na moje słowa aż sam się zaśmiałem, a dziewczyna mi zawtórowała.

-Może modlić się nie będę, ale martwić się będę, więc może poczekasz aż wszyscy pójdą spać i wyjdziesz drzwiami?- Znowu się zarumieniła i od razu spuściła głowę w dół żebym broń Boże tego nie zauważył. Uwielbiałem się przyglądać kiedy jej policzki się zaróżowiały, więc podniosłem jej podbródek do góry żeby jej niebieskie oczy były na wysokości moich brązowych.

-Rose zejdź na dół! Mamy gościa!-Obydwoje usłyszeliśmy głos zapewne jej matki z dołu. Rose drgnęła nie spokojnie. Pociągnąłem ją za dłoń, która nadal była trzymana przeze mnie w swoją stronę. Dziewczyna wpadła w moje ramiona, a ja zanurzyłem twarz w jej pachnących włosach. Zanim ruszyłem w stronę drzwi balkonowych złożyłem na jej czole pocałunek. Nie mogłem się powstrzymać. Ta dziewczyna jest zbyt piękna.

Pov. Rose

Schodząc na dół usłyszałam dwa męskie śmiechy. Jeden należał do Jasona, a drugi był mi nie znany. Weszłam do salony i zamarłam. Na jednej kanapie siedziała moja mama na kolanach Jasona. Na drugiej siedział chłopak, a raczej mężczyzna, z którym miałam już przyjemność jechać w windzie. Teraz był ubrany inaczej. Nie miał na sobie garnituru. Miał jeansy i białą koszulkę, a jego perfumy mogłam już wyczuć w progu pomieszczenia. Miękły mi kolana na sam jego zapach przysięgam. Moja mama „zaprosiła” mnie gestem dłoni do środka. Weszłam głębiej podchodząc do kanap. Brunet wstał i wyciągnął w moją stronę rękę.

-Ryan.- Podałam mu swoją dłoń, a on ją lekko uścisnął
-Rose.- Uśmiechnął się do mnie. Na pierwszy rzut oka wyglądał na człowieka miłego. Gdy puścił moją dłoń usiadłam obok niego. W bezpiecznej odległości.

-Rose, Ryan jest naszym sąsiadem. Przyszedł się przedstawić.- Głos zabrała moja matka. Ugh.

- Mieszkam obok.- Odwrócił się do mnie i dyskretnie przed moją matką puścił do mnie oczko.- Twoja matka mówiła, że jedyny przedmiot, z którym masz problem jest matematyka. To prawda?

-Tak.- Przeciągnęłam literkę „a”. Nie wiedziałam do czego brunet zmierza. Spojrzałam na parę siedzącą dwa metry obok. Byli uśmiechnięci jak nigdy. Wspaniali z nich aktorzy.

-Więc jakbyś miała jakiś problem możesz śmiało przyjść. Skończyłem architekturę, a tam matematykę trzeba mieć w małym palcu.- Pokazał swój mały palec na co się lekko zaśmiałam. Nie oceniajcie mnie. Nie mam nic przeciwko korkom od tak przystojnego faceta.

-Przemyśle to.- Uśmiechnęłam się do niego tak jak on wcześniej do mnie. Przynajmniej próbowałam w podobny sposób żeby to też tak po części wyglądało czarująco.

-Może się czegoś napijesz?- Ryan przytaknął głową i wymamrotał ciche „chętnie” nadal się na mnie patrząc. Miał taką minę jaką miał wcześniej Justin. Cholera. Już rozumiem co ta mina oznacza.- Chodź Jason pomożesz mi.

Nie wiem po co oni poszli oboje po szklankę wody, ale wybrali sobie nie właściwy czas. Od razu kiedy wyszli z pomieszczenia dłoń mężczyzny od razu znalazła drogę do mojej twarzy. Przybliżył się tak, że jego kolano stykało się z moim. Kciukiem przejechał po mojej wardze i policzku.

-Kto ci to zrobił?- Szepnął, a jego głos spowodował stado dreszczy przechodzących przez mój kręgosłup.

-Nikt.- Mój głos nie spokojnie zadrżał. Można byłoby wyczuć na kilometr, że jestem zdenerwowana i kłamie jak z nut.

-Przecież sama sobie tego nie zrobiłaś.

-Przecież mówię, że nikt mi tego nie zrobił.- Westchnęłam gubiąc się już we własnych kłamstwach.

-Rose..-Wtedy do pokoju wszedł Jason. Jego twarz przybrała kamienny wyraz kiedy zobaczył scenę przed sobą.

-Odsuń się od niej i zajmij się swoimi sprawami.- Warknął w stronę bruneta. Odsunął się ode mnie i uniósł ręce do góry.
- To ja może już pójdę do siebie.- Bez czekania na jakąkolwiek ich reakcje podniosłam swoje pośladki z kanapy i wyminęłam matkę w drzwiach.

*
- O której kończysz lekcję?

-Justin nie musisz po mnie przyjeżdżać.- Westchnęłam kiedy spojrzałam na budynek szkoły przez szybę w aucie Justina.

-Nie denerwuj mnie.- Powiedział już lekko zniecierpliwiony.-Więc?

-Piętnasta.

-Równa?- drażnił się ze mną. Matko! On ma zmiany nastroju co trzydzieści sekund. Czy to się leczy?

- Tak równa.-Sapnęłam i wyszłam ze swoją torbą w stronę szkoły. Szybko się znalazłam pod klasą matematyki pod którą było już większość mojej klasy. Usiadłam na jednej z pustej ławek wpatrując się w plakat powieszony na równoległej ścianie.

-Hej.- Głos obok spowodował, że miałam ochotę właśnie  w tym momencie zapaść się pod ziemie. Zapomniałam na śmierć o Nicku i  tym, że miałam mu wszystko wyjaśnić.

-Hej.-Uśmiechnęłam się do niego nie pewnie.

-To wyjaśnisz mi w końcu? Martwię się.- Położył swoją dłoń na mojej która leżała płasko na drewnianej ławce. Co ci faceci mają z tymi łapaniami za moją dłoń. Justin, Ryan, a teraz jeszcze Nick. Choć jeżeli miałabym być szczera łapanie Justina mi nie przeszkadzało w ogóle.

-Więc.- Włączyłam swój mózg.- Wtedy kiedy mnie wystraszyłeś się tak bardzo przestraszyłam, bo kiedyś miałam podobny sen, ale w nim nie byłeś ty tylko seryjny morderca.-Wiarygodne? On chyba uwierzył bo pokiwał głową lekko się uśmiechając.- A wczoraj źle się czułam dlatego nie przyszłam.

-Okej.-Po szkole rozniósł się dźwięk dzwonka.- Pięknie dziś wyglądasz.
Na jego słowa na moich policzkach pojawił się lekki rumieniec. Nienawidzę dostawać komplementów. Nigdy nie wiem jak na nie mam odpowiedzieć, więc jedynie się do niego uśmiechnęłam jak idiotka.

*

Reszta lekcji minęła szybko. Nie było dziś w szkolę Blue i jej przyjaciółki Jassmy. Nie dopytywałam dlaczego. Średnio mnie to obchodziła, ale bez nich kiedy siedziałam na przerwie ze znajomymi Nicka czułam się nie komfortowo. Przed szkołą czekał na mnie Justin. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nie ma humoru na rozmowy, więc się nie odzywałam całą drogę do domu. Na pożegnanie rzuciłam ciche „cześć” , na które chyba nawet nie odpowiedział. W domu zastałam jedynie swoją matkę.

-Rose możesz tu przyjść?- Zawołała mnie z kuchni. Weszłam do niej a do mojego nosa od razu doszedł zapach spaghetti. Usiadłam przy  stole. Przede mną pojawił się talerz z jedzeniem. Czyżby dzień dobroci dla Rose? Bez słowa zaczęłam jeść. Było naprawdę dobre.- Zostaniesz sama na noc? Jason ma imprezę w firmie za miastem. Zostalibyśmy w hotelu, a Mag będzie u babci.

-Jasne.

Szybko skończyłam jeść obiad po czym poszłam na górę. Wczytałam się w jakąś książkę. Nawet sobie sprawy nie zdałam kiedy czas tak szybko minął, a na dworze było już ciemno. Przed wyjściem domowników z mieszkania jedynie pożegnać ze mną przyszła się tylko moja siostra. Nie zostawałam przeważnie sama. Niby zamknęłam drzwi na wszystkie spusty jednak nadal czułam nie pokój. Każdy dźwięk szafki, nawet wiatru wywoływał u mnie strach. Nie wytrzymałam tak długo. Wybrałam numer do Justina. Jeden, drugi, trzeci sygnał i odbiera dopiero za czwartym. Słyszę szum, ale po chwili on ucicha.

-Tak Rose?

-Justin bo…

-Proszę cię Rose wysłów się nie mam za bardzo czasu.

-Okej to jak nie masz to w takim razie już nic.- Westchnęłam. Może nie było tego widać, ale w tym momencie umierałam z przerażenia, że zaraz ktoś wpadnie do mnie z karabinem i mnie przestrzeli kulą.

-No mów dziewczyno!- Powiedział już lekko zły.

-Zostałam sama na noc no i…

-Już jadę.

-Mówiłeś, że nie..

Połączenie przerwane.

***
 12 KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ!
TWITTER ! -> KLIK

Jeżeli dodacie z jednego konta np 2 komentarze ja je liczę jako jeden!!! Więc nie piszcie ich kilka z nadzieją, że ja je zaliczam bo tak nie jest :) Zmylacie osoby, które nie czytają komentarzy a widzą tylko ich liczbę, (wiecie o co chodzi) więc myślą że rozdział powinien się już pojawić, a tak naprawdę jest ich z 5. :) 
Mam nadzieję, że podobają Wam się moje wypociny ehh jest tu teraz pogmatwane, ale z rozdziału na rozdział będzie lepiej :) 

Jak Wam się podoba? Czego chcecie najwięcej? 
Justina i Rose? Może coś innego?
Napiszcie to postaram się spełnić wasze oczekiwania :)

XOXO




16 komentarzy:

  1. Hahahahahaahahahahahaa ta końcówka!! Big love za to ahahhshshshshha

    Nie ogarniam kto i co jak ale lubię to xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealny.... ciekawe co będzie w następnym♥ do następnego dodaj szybko!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Czekam na next i zapraszam do siebie na http://friends-jbff.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. więcej Rose i Justina !! i cały czas liczę na to, że zobaczę jak wygląda Rose ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka. Znalazlam tego bloga wczoraj. Dziewczyno jestes genialna! Omg, te zakonczenie.. 😍
    Bede sie podpisywac "Basia" oki?
    Czekam na next! ;3
    ~Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdzial tak jak poprzednie ;) chce wiecej akcji z jussem i rose tak jak teraz do nirj przyjedzie to beda sami i wgl jak fajnie no i czekam na nexta zycze weny xoxo

    OdpowiedzUsuń